„Krótki wstęp do apokalipsy” Dobiesław Konieczny – recenzja książki

“- To jest początek waszego końca, jesteście tylko ludźmi.

-Aż ludźmi – zakończył Tomasz […].”

str. 94 “Krótki wstęp do apokalipsy” Dobiesław Konieczny
wyd. Dygresje

 

20181202_154041
Ile jest we mnie dobra i zła?

Kiedy ostatni raz zadałam sobie pytanie o to “kim jestem?”. Nie pamiętam. W gonitwie dnia codziennego raczej nie zadaje się pytań ocierających się o filozofię egzystencjalną. Tego typu pytania zwykło się traktować po trosze jako szpilkę, która w najmniej oczekiwanym momencie uwierają nasze sumienie. Podobnie jest z książkami które poruszają nas wewnętrznie, trafiają do nas przez przypadek i zmuszają do zatrzymania się, refleksji. Tak też było z “Krótkim wstępem do apokalipsy” Dobiesława Koniecznego – zaskoczenie, niedowierzanie, ciekawość. Na profilu autora zainteresowały mnie grafiki i cytaty z powieści – pełne niepokoju niczym zarysy sennych mar lub wizji. Kiedy otrzymałam paczkę była to jednocześnie i wielka ekscytacja i niewiadoma, no i … przepadłam.

Akcja powieści toczy się w Gdańsku i okolicach. Trójka głównych bohaterów to ludzie, którymi możemy się utożsamić i zrozumieć, w jakiś nieokreślony sposób są nam bliscy. Autor zadbał o spójny portret psychologiczny postaci, wokół których toczy się fabuła. Tomasz Chmielewski, Anna Niezabitowska i Michał Kordus konfrontują siebie i swoje życie w chwili kiedy zbliża się apokalipsa. Każda z tych postaci ma swoje przemyślenia na temat Boga, wiary i człowieczeństwa, każda z nich reprezentuje zupełnie różną postawę wobec życia jakie ma. Śledzimy więc trzy różne charaktery, trzy różne postawy, trzy różne spojrzenia na świat i ludzi. Dla każdej z nich śmierć to początek przemiany.

Nie zdradzając fabuły wspomnę jedynie o Ani będącej świadkiem ostatecznego rozpadu świata. Kiedy ją poznajemy jest typową przedstawicielką korporacyjnego świata biznesu – piękna, ambitna, zawsze głodna sukcesu, egoistyczna. Jesteśmy świadkami śmierci jej męża, którego kocha i początku jej przemiany wewnętrznej. Kobieta spodziewa się dziecka, przeżywając żałobę swojego męża odcina się od dawnego życia, od rodziny, ale nie pogrąża się w smutku. Powoli znajduje swoje miejsce na ziemi, rewiduje swoje życie, wiarę i świat, który jest wokół niej samej. Z zaciekawieniem i niejakim zdumieniem poznaje samą siebie, odnajduje radość życia w prostych czynnościach, odkrywa talenty o których istnieniu nawet nie wiedziała, wreszcie spotyka swoją prawdziwą przyjaciółkę. Ania w ostatecznym rozrachunku docenia też wartość miłości do drugiego człowieka i z trudem godzi się  z faktem, iż miłość Waldemara do niej przegrywa z miłości do Boga. Czy Anna wierzy w Boga, nie odpowiem… Musicie sami sobie odpowiedzieć na to pytanie. Ta kwestia przewija się między wierszami przez całą historię. Czytelnik więc ma okazję samodzielnie odkryć kim jest Anna, Tomasz czy Michał, dlaczego stali się tym kim się stali.

Motyw miłości przewija się niemal od początku powieści, równolegle do fabuły. Dla każdego z bohaterów uczucie objawiło się inaczej, każdy z nich kochał inaczej. To w jaki sposób kochają nasi bohaterowie ma wpływ na ich późniejsza przemianę. Mam wrażenie że miłość jest kluczem do rozwiązania zagadki dobra i zła, i kluczem do przemiany głównych bohaterów. Jest miłość która uskrzydla nawet wtedy kiedy dotyka ją śmierć, miłość  która po śmierci zostawia pustkę, i jest też dotkliwa świadomość braku umiejętności kochania drugiego człowieka, co prowadzi do zła i samotności, obojętności wobec świata i ludzi. To wszystko przewija się jako szereg niedopowiedzeń na tle walki zastępów anielskich i hord diabłów z najdalszych czeluści piekła. A gdzie w tym wszystkim jest Bóg z jego miłosierdziem? Przekornie powiem, że jest jednym z największych tajemnic tej powieści i… największym rozczarowaniem, bo niemal nie odczuwamy jego obecności i moment kiedy odwraca swoją twarz od ludzi dla mnie osobiście jest niemal niedostrzegalny, jako kolejny element końca świata. Jawi się jako niewidoczny gracz , który ciągle od nowa pogrywa z Lucyferem jego własną bronią. Właściwie to dzięki niemu ta historia zatacza koło i koniec staje się jej nowym początkiem. Ostatnie zdania powieści pozostawiają niedosyt i trudne do uchwycenia rozczarowanie pomieszane z nowa nadzieją.

Więc jaka to jest książka? – symboliczna, fantastyczna, niewiarygodna, zaskakująca, magnetyczna. Autor podejmuje temat fundamentalny dla każdego niezależnie od wyznawanej wiary czy postawy wobec świata, ale robi to w sposób niewymuszony. Fabuła zaś najpierw toczy się niczym powieść sensacyjna, fantastyczna by po chwili zmienić się w przypowieść o ludzkim losie, powiastkę filozoficzną. Powieść jest napisana niezwykle lekko, precyzyjnie, ale i bez patosu o jaki nietrudno podejmując podobna tematykę. Trudno mi uwierzyć że jest to dopiero druga książka Dobiesława Koniecznego, a pierwsza jaką ma okazję poznać szersze grono osób. Na zaledwie niecałych trzystu stronach autor zmierzył się z fundamentalnym lękiem człowieka przed śmiercią, odrzuceniem i potrzebą miłości. Pisarz nie udziela odpowiedzi, interpretację pozostawia czytelnikowi. “Krótki wstęp do apokalipsy” Dobiesława Koniecznego to moje osobiste odkrycie literackie tego roku. Ta książka posiada wszystko co lubię w dobrej literaturze – ciekawie skonstruowane postacie, wartką przemyślaną fabułę i elementy uniwersalnego przesłania. Zdaję sobie sprawę iż wiele osób może zrazić spora ilość elementów fantastycznych w tej powieści, ale mimo to jest to książka dla wyrobionego czytelnika, aby zrozumieć warstwę wewnętrzną tej  książki należy rozumieć nawiązania do sztuki, muzyki klasycznej, których jest równie dużo w tej powieści. Dzięki temu autor zmusza nas do zadania sobie pytań o to kim jesteśmy, co znaczy być człowiekiem. Dla mnie to była uczta i prawdziwa przyjemność. Polecam, to literacka przygoda z najwyższej półki, do której zechcę wrócić. Ta książka do takich właśnie należy, prowokuje do myślenia i zachęca do sięgnięcia ponownie.

Autor: Dobiesław Konieczny

Tytuł: Krótki wstęp do apokalipsy

Wydawnictwo: Wydawnictwo Dygresje

ISBN: 978-83-66024-02-01

Stron: 278

Zdjęcia mojego autorstwa.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorowi.

20181202_155243
Dziękuję 🙂

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s